Wzbudza, co najwyżej śmiech. Bo, jak to tak, że chłopcy zachowujący się jak wilki są dla kogoś efektywni?
Przecież to stan naturalny, że mówimy i zachowujemy się tak, jak nasza wspólnota komunikacyjna.
Lekkie poruszenie pojawia się wraz z pytaniem o nazwy.
Jak to jest, że ta rzecz nazywa się tak, a nie inaczej? To, a nie inne słowo zastępuje rzecz?
Skąd wiemy, że to jest "przezroczyste"? Kto nam tak to nazwał?
A skąd, że to jest czarne, a nie białe?
I języka się uczymy, czy się z nim rodzimy?
I dlaczego "dzień dobry" po francusku to "bonjour". Inaczej brzmi, a znaczy to samo!
Prawdziwe ożywienie zawdzięczamy podejściu do nas psa. Jak to się dzieje, że pies rozumie zdania człowieka?
Kulminacja ekscytacji nastąpiła wraz z nawiązaniem dialogu i zrozumienia między człowiekiem a psem. Pies zrozumiał, położył się, kiedy został o to poproszony.
Delikatne zaaferowanie wywołały też języki innych istot. Ryb, królików, kotów.
Ale i języki w butach, w ustach, czy z czekolady.
Wrzawa zabrzmiała, kiedy zaczęliśmy podczas komunikacji używać słów.
Obrazów.
Min.
Gestów.
I śmiechu.
Nie wiemy, które słowo było pierwsze. Nie mamy pojęcia, czy rzeczy są zadowolone z posiadania takich, a nie innych nazw. Wiemy za to z pewnością, że język daje nam obraz świata.
I sens, i znaczenie. A interpretacja należy tylko i wyłączenie do Ciebie.
Językowa zabawa chłopców:
" Pies wszedł do budy.
Mały. Stary.
Darek usiadł na fotel.
Stary. Nie do wiary".
Obrazowa zabawa chłopców:
Język rybi i króliczy (Kuba):
Język przy butach, język w buzi i język polski (Jeremi):
P.S. Obrazy filozofii w kadrach to sprawka Anny Karoliny Wajs Rataj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz