Czas na zmiany!
Inaugurujemy nowy cykl: To, co lubią i to, czego nie lubią filozofki i filozofowie.
Wyobraź sobie staruszka,
z białymi włosami, z długą białą brodą. To taka broda, która leży na podłodze,
obok nóg, kiedy siedzi się na krześle przy biurku. Staruszek, oprócz brody
mówiącej wiele o jego wieku, ma też oczy to pokazujące. Takie błyszczące. Takie
wiele widzące i wiele wiedzące. I ubrania ma staruszka, ubrania nie z tej
epoki. I nie ma ani telewizora, ani telefonu, ani samochodu. Do kina też nie
chodzi, a to wielki wynalazek jego czasów. Kina nie znosi. Słucha radia. I ma książki.
Mnóstwo książek. Setki, tysiące, miliony. Czyta godzinami, całymi dniami i
nocami. Ma tak ogromny głód czytelniczy, że w myślach modli się od boga lektury
o jego zaspokojenie. Bóg odpowiada i mówi przekornie: „ Jedz, jedz, jedz, aż pękniesz!”.
Staruszek ten to Gaston Bachelard. Filozof z krwi i kości, rodem z końcówki XIX
i początku XX wiecznej Francji, mający i rozum, i serce. Ten rozum i to serce
kłócą się w jego ciele bez ustanku. Jedno ciągnie do słów, drugie do obrazów.
Jedno myśli, drugie słucha. Pierwsze wie, drugie czuje. Biedny ten Gaston, taki
rozdarty… To, co lubi Gaston to stare domy. Mieszkaniami i apartamentami
gardzi. Mówi, że nie mają one duszy. Są na nią za ciasne, zbyt wąskie. Dom ma
piwnice, ma też strych. Dusza ma się więc gdzie wyciągnąć. Człowiek zamieszkujący
taki dom może pójść w górę, ale i zejść w dół. Wspina się na strych, a czasem
schodzi do piwnicy. Na jednym szuka marzeń, w drugim odgrzebuje wspomnienia. Natknąć
się może, tak chodząc, na kufry. Kufry to kolejny dla filozofa przedmiot do
lubienia. Kufry zawsze zamknięte na klucz. Kufry skrywające w sobie i chroniące
tajemnice. Natrafić tam też można na miniatury. Te światy zamknięte w maleńkich
rzeczach. I lubi też kąty. Wszystkie. Te jasne i te ciemne. Te czyste i te
brudne. Małe i duże. Nieważne jakie. Ważne, że do kąta należące. Są też słowa,
które lubi Gaston. Są to: przycupnąć, przykucnąć, wewnątrz i na zewnątrz. Lubi
też boga wina Dionizosa, winorośl i wino. Pnącza, zieloność pomieszaną z purpurą,
ich zapach, ich smak. To, czego nie lubi naprawdę to trwanie, bo trwania nie
ma. Jest tylko chwila, moment, punkt. Ten, tu, teraz. Kiedy czytasz te słowa,
to myślisz pewnie obrazami. Zjawiają się na chwilę w twojej głowie. Może je
widzisz, może słyszysz, może czujesz. Nieważne. One są. Byt obrazów. Jego Gaston
wprost ubóstwia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz