poniedziałek, 22 czerwca 2015

Tilda Swinton w edukacji, o!

Kto? Tilda Swinton!


Co? Edukacja!


Gdzie? W Szkocji!


Jak? Za Rudolfem Steinerem!



O!

Piękna i mądra Tilda edukatorką! Będąc wspaniałą mamą równie pięknych i mądrych bliźniąt, Xaviera i Honor, nie mogła skazać ich na system kar i nagród, egzaminów i ocen, władzy i hierarchii, stresu i współzawodnictwa. Podstawówka waldorfska zdziałała swoje. Teraz czas na Drumduan Upper School.

Okazuje się, że w miejscu wypełnionym wodą i wiatrem, rudowłosymi i niebieskookimi, zielonością i niebieskością szkolna alternatywa nie jest trudną do przyjęcia. Wybór holizmu i pragmatyzmu, sztuki i praktyki z możliwości przeszedł do istnienia. Na równi, jedno obok drugiego stoją tu emocja i myśl, duch i ciało. Każde równie dopieszczone, każde dokładnie zauważone.

O!

Ręce dotykają, nogi się poruszają. Głowa rozmyśla i zapamiętuje. Serce bije, raz szybciej, raz wolniej, czuje. Usta śpiewają, uszy słuchają. Taniec, muzyka, śpiew. Drama, improwizacja, imitacja. Metal, szkło, drewno. Roślina, zwierzę, maszyna. Natura, kultura. Tak dużo, tak wiele. Wszystko w edukacji.


Strona Tildowskiej szkoły:
http://www.drumduan.org/

czwartek, 18 czerwca 2015

Ślad dziecka Arno Sterna

Arno Stern opowiadał inaczej. Całkowicie inaczej. Zupełnie inaczej.            

Przedstawił swoją filozofię śladu dziecka, le trace d'enfant, a rozpoczął od wytłumaczenia pojęcia la formulation - bazgrołu, śladu, znaku, po przez który dziecko komunikuje się ze światem. Formulację tworzy chaotyczne girouli - coś, co powstało dzięki ruchowi obrotowemu ręki i spontaniczne punctili - kreski, lini ich połączenia. Dalej są uporządkowane kształty pierwotne. To połączenie początku śladu z jego końcem, to zamknięcie. Okrąg, kropla, trójkąt. To figury pierwotne powstające bez intencji, bez chcenia, ot tak.

                                      www.martapiskorek.com

Tym sposobem powstają przedmioto-obrazy, la chose-image, takie jak dom. Rysowane przez dzieci ze wszystkich kultur i tradycji, krajów i stron świata. To domy wyobrażone, a nie odzwierciedlające rzeczywistość.

                                      www.martapiskorek.com

Formulacja jest jedynym środkiem umożliwiającym zaistnienie pamięci organicznej, la memoire organique. Pamięci wcześniejszej, tej sprzed naszego narodzenia, nagromadzonej w naszych komórkach. Pamięci embrionalnie odczuwalnej, delikatnie wyczuwalnej, podobnej do wrażenia, przypominającej przeświadczenie.

Doświadczenie formulacji jest zatem wielkie i mocne! Jak mogłoby być inne? To w końcu odnalezienie swojego początku. Dosięgnięcie głębi świadomości i nieświadomości. Przekroczenie granic wszystkiego.

W tym jedynym celu Arno Stern stworzył pracownię malarską Malort. By każdy mógł doświadczyć czegoś własnego. By zapomniał przeżycia życia codziennego. By się spełniał. Bez porównywania i współzawodnictwa. Bez podziału na rysunek dziecka i rysunek dorosłego. Z fantazją. Z potrzebą wyrażenia siebie. Z samym sobą.

Formulacja ukazuje się jako figura uniwersalna. Wolna od sposobu wychowania. Zależna jedynie od pamięci organicznej. Nie mająca nic wspólnego ze sztuką. Posiadająca za to prawdziwy dostęp do naszego wnętrza.

Ekologia dzieciństwa Andre Sterna



I słowa dotrzymali! Arno i Andre Stern przybyli i zdobyli edukacyjny Wrocław. Tak po prostu. Z samych siebie. Swoim wnętrzem i zewnętrzem. Bez strategii. Bez ideologii. Bez systemu. Sobą. Byciem. Istnieniem.

Ale od początku...

Sala pełna. Wypełniona małymi i dużymi istotami. Wrzawa i krzyk.

https://www.facebook.com/Marta.Piskorek.Photography?fref=ts

Są. Wreszcie. Skromność Arno i spontaniczność Andre.

https://www.facebook.com/Marta.Piskorek.Photography?fref=ts

I Andre zaczął mówić.

https://www.facebook.com/Marta.Piskorek.Photography?fref=ts

I nie powiedział niczego nadzwyczajnego. Tylko tyle, że dziecko jest i jest spełnione, i prawdziwe. Istnieje w wyjątkowej sytuacji bycia w kontakcie ze swoim wnętrzem, w idealnej koegzystencji potrzeby i jej zaspokojenia, w byciu tu i teraz. W pełnym entuzjazmie i zachwycie, w wolności i przyjemności.

Użył też metafory o kiełkowaniu i wzroście pestki mango, by zilustrować l'ecologie de l'enfance, ekologię dzieciństwa. Czy mówimy, że pestka jest cudowna i jakże fantastyczna, bo potrafi wypuścić korzenie i łodygę? Nie. Wiemy, że to jej natura. I takie też jest dziecko. W odpowiednich warunkach rośnie, wzrasta, idzie w górę, pnie się wzwyż, bo taka jest jego natura.

Dziecku trzeba pozwolić iść w świat. Podnieść, gdy upadnie, ale nie zatrzymywać. Bo tylko doświadczając nowego może poznawać. Wtedy zachwyt światem zadziała jak nawóz. Odżywi mózg, dostarczy koniecznych dla intelektualnego życia składników. I genialność uaktywni się w entuzjazmie.

Nauka przez zabawę, w euforii i szczęściu, bez zakazu i nakazu, w zgodzie ze światem, a nie przeciw niemu to postawa edukacyjna, nie metoda. Wyjście od samego dziecka i tylko dziecka.

I była też anegdotka o tym, jak Antonin, syn Andre zmienił życie pewnego rolnika... Bo go zauważył, bo zachwycił się jego kombajnem...

I było też niewiele o wyjątkowości dzieciństwa Andre, a wiele o szczęściu, jakie Andre miał będąc dzieckiem rodziców, którzy tylko z nim i przy nim byli.

https://www.facebook.com/Marta.Piskorek.Photography?fref=ts

fb l'ecologie de l'enfance:
https://www.facebook.com/ecologiedelenfance




poniedziałek, 15 czerwca 2015

Zmysły i dziewczyny

Biała kartka papieru leży na stole. Bierzesz kartkę w dłonie. Opuszkami palców czujesz jej fakturę. Wyczuwasz jej grubość. Delikatnie nią poruszasz i słyszysz szelest. To dźwięk kartki. Oczami rozpoznajesz jej kształt. Widzisz jej formę. Przybliżasz ją do nosa i czujesz jej zapach. Tak pachnie kartka. Urywasz kawałeczek kartki i zjadasz. To jej smak.

Istnieć, to tyle, co być doświadczanym. Esse est percipi. Być, to tyle, co być postrzeganym.

Zmysł zmysłowi nie równy w poznaniu. Jednemu przeznaczona jedna funkcja. Jeden przywiązany do jednego receptora. Raz lepiej zobaczyć, innym razem lepiej dotknąć poznawany przedmiot.

A może da się usłyszeć barwę? A może można zobaczyć dźwięk? A my, jak my jesteśmy? Jak się nas doświadcza, a jak my doświadczamy?



- Patrzysz na okno i co widzisz?
- Szybę!!!

- A kiedy patrzysz przez szybę na świat, to co widzisz?
- Drzewo w lecie. Kota na drzewie. I śnieg, który zaczął padać niespodziewanie, bo to bardzo późne lato. Prawie, że jesień... (Kazia):


- I jak można doświadczyć to drzewo? Jak ono jest dla ciebie?
- Mocno jest! Widzę drzewo. Słyszę drzewo, kiedy szumi na wietrze. Mogę drzewo dotknąć i je poczuć. Mogę je powąchać. A i mogę je zjeść!

- A ty, co widzisz?
- Słońce świeci olśniewającym blaskiem! Jest wichura i bardzo duże ptaki (Marianka).


- A te ptaki, możesz je poznać zmysłami?
- Tak. Widzę ptaki. Słysze je. Mogę je dotknąć, powąchać i zjeść!

- A ty, co widzisz?
- Świat. Rośliny i zwierzęta. Niebo i słońce (Pola).


- A niebo da się doświadczyć?
- Nie da się dotknąć nieba! Ani nie da się go powąchać, ani zjeść, ani usłyszeć. Tylko można na nie patrzeć.
- A gwiazdy na niebie, jak one są dla nas?
- Są bardzo daleko i są bardzo małe.
- A jak patrzymy na nie przez teleskop, to coś się zmienia?
- Tak! Stają się duże.
- To znaczy, że się zmieniają?
- Nie!!! To znaczy, że widzimy je takimi dzięki teleskopowi.
- I są jeszcze mikroskopy...
- One też pokazują dokładniej rzeczy! Ale rzecz jest ta sama.

- A u ciebie, co widać?
- Tęczę! I można tylko tę tęczę zobaczyć... (Wika).


- A co to takiego tęcza?
- Coś, co pojawia się na niebie, kiedy świeci słońce i kiedy pada deszcz, a później znika.
- Trochę jest i zaraz jej nie ma.
- Tęcza jest pełna kolorów.
- Dobrze, że czasem jest tęcza i można ją zobaczyć!!!

- A zwierzęta, one pod względem zmysłów różnią się od ludzi?
- Zwierzęta i ludzie są tacy sami przecież!
- Ale koty mają lepszy wzrok.
- A psy słuch!
- I te delfiny, i nietoperze...


- A bez zmysłów dałoby się żyć? Kiedy nie odróżniałoby się smaków potraw na przykład?
- Byłoby nudno!
- Nic by się nie czuło!
- Można by jeść cokolwiek, bez różnicy by to było...

- To to poznanie zmysłowe jest nam potrzebne?
- Tak, bardzo!
- Przecież bez wzroku, słuchu i tak dalej ciężko byłoby nam żyć!
- Bez wszystkich zmysłów to nie dałoby się żyć...
- Trzeba by było się zabić.



Dziewczęta i ich zmysły,


i dziewczyn zmysłów brak:



P.s. Proszę przyjrzeć się rogom kartek i temu, że w niektórych przypadkach rogów tych brak.

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Książka - Obraz - Drzewo

Obraz w drzewie. W drzewie obraz. Od drzewa do książki. Od książki do drzewa.

Niezniszczalny cykl. Stały obrót spraw świata tego. Nienaruszalna postać rzeczy.

Dostajesz książkę. Czytasz. Oglądasz. Kładziesz koło poduszki w łóżku. Spędzasz z nią jakiś czas. Kiedy jej czas minie, nie odkładasz jej na półkę z drzewa. Niesiesz ją na polanę. Znajdujesz miejsce. Kopiesz w ziemi. Robisz na nią dziurę. Książkę wsadzasz i czekasz. Książka zaczyna się rozkładać. Musi umrzeć, by się odrodzić. Z oswobodzonych z papieru i tuszu nasion kiełkuje nowe życie. I książka zmienia swoją formą. Powraca do swojej istoty. Staje się drzewem.


Mi Papa Estulvo en la Selva, Mój tata był w dżungli, drzewny twór argentyńskiego wydawnictwa TREE BOOK TREE. Papier nie zatruty kwasem. Tusz nie niszczący papieru.


Drzewo. Książka. Drzewo. I niech trwa. Drzewny cykl.