wtorek, 21 kwietnia 2015

Językowe uniwersum lub uniwersalność języka

Opowieść o dwóch chłopcach chowanych i wychowywanych przez wilki, a nie przez nie zjedzonych, wrażenia nie robi.


Wzbudza, co najwyżej śmiech. Bo, jak to tak, że chłopcy zachowujący się jak wilki są dla kogoś efektywni?


Przecież to stan naturalny, że mówimy i zachowujemy się tak, jak nasza wspólnota komunikacyjna.


Lekkie poruszenie pojawia się wraz z pytaniem o nazwy.


Jak to jest, że ta rzecz nazywa się tak, a nie inaczej? To, a nie inne słowo zastępuje rzecz?


Skąd wiemy, że to jest "przezroczyste"? Kto nam tak to nazwał?


A skąd, że to jest czarne, a nie białe?


I języka się uczymy, czy się z nim rodzimy?


I dlaczego "dzień dobry" po francusku to "bonjour". Inaczej brzmi, a znaczy to samo!


Prawdziwe ożywienie zawdzięczamy podejściu do nas psa. Jak to się dzieje, że pies rozumie zdania człowieka?


Kulminacja ekscytacji nastąpiła wraz z nawiązaniem dialogu i zrozumienia między człowiekiem a psem. Pies zrozumiał, położył się, kiedy został o to poproszony.


Delikatne zaaferowanie wywołały też języki innych istot. Ryb, królików, kotów.


Ale i języki w butach, w ustach, czy z czekolady.


Wrzawa zabrzmiała, kiedy zaczęliśmy podczas komunikacji używać słów.


Obrazów.


Min.


Gestów.

I śmiechu.


Nie wiemy, które słowo było pierwsze. Nie mamy pojęcia, czy rzeczy są zadowolone z posiadania takich, a nie innych nazw. Wiemy za to z pewnością, że język daje nam obraz świata.


I sens, i znaczenie. A interpretacja należy tylko i wyłączenie do Ciebie.



Językowa zabawa chłopców:

" Pies wszedł do budy.
Mały. Stary.
Darek usiadł na fotel.
Stary. Nie do wiary".

Obrazowa zabawa chłopców:

Język rybi i króliczy (Kuba):


Język przy butach, język w buzi i język polski (Jeremi):



P.S. Obrazy filozofii w kadrach to sprawka Anny Karoliny Wajs Rataj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz