piątek, 10 lipca 2015

To,co lubią i to, czego nie lubią filozofki i filozofowie

Czas na zmiany!

Inaugurujemy nowy cykl: To, co lubią i to, czego nie lubią filozofki i filozofowie.

Hmm... Ciekawe kto będzie tym pierwszym?





Wyobraź sobie staruszka, z białymi włosami, z długą białą brodą. To taka broda, która leży na podłodze, obok nóg, kiedy siedzi się na krześle przy biurku. Staruszek, oprócz brody mówiącej wiele o jego wieku, ma też oczy to pokazujące. Takie błyszczące. Takie wiele widzące i wiele wiedzące. I ubrania ma staruszka, ubrania nie z tej epoki. I nie ma ani telewizora, ani telefonu, ani samochodu. Do kina też nie chodzi, a to wielki wynalazek jego czasów. Kina nie znosi. Słucha radia. I ma książki. Mnóstwo książek. Setki, tysiące, miliony. Czyta godzinami, całymi dniami i nocami. Ma tak ogromny głód czytelniczy, że w myślach modli się od boga lektury o jego zaspokojenie. Bóg odpowiada i mówi przekornie: „ Jedz, jedz, jedz, aż pękniesz!”. Staruszek ten to Gaston Bachelard. Filozof z krwi i kości, rodem z końcówki XIX i początku XX wiecznej Francji, mający i rozum, i serce. Ten rozum i to serce kłócą się w jego ciele bez ustanku. Jedno ciągnie do słów, drugie do obrazów. Jedno myśli, drugie słucha. Pierwsze wie, drugie czuje. Biedny ten Gaston, taki rozdarty… To, co lubi Gaston to stare domy. Mieszkaniami i apartamentami gardzi. Mówi, że nie mają one duszy. Są na nią za ciasne, zbyt wąskie. Dom ma piwnice, ma też strych. Dusza ma się więc gdzie wyciągnąć. Człowiek zamieszkujący taki dom może pójść w górę, ale i zejść w dół. Wspina się na strych, a czasem schodzi do piwnicy. Na jednym szuka marzeń, w drugim odgrzebuje wspomnienia. Natknąć się może, tak chodząc, na kufry. Kufry to kolejny dla filozofa przedmiot do lubienia. Kufry zawsze zamknięte na klucz. Kufry skrywające w sobie i chroniące tajemnice. Natrafić tam też można na miniatury. Te światy zamknięte w maleńkich rzeczach. I lubi też kąty. Wszystkie. Te jasne i te ciemne. Te czyste i te brudne. Małe i duże. Nieważne jakie. Ważne, że do kąta należące. Są też słowa, które lubi Gaston. Są to: przycupnąć, przykucnąć, wewnątrz i na zewnątrz. Lubi też boga wina Dionizosa, winorośl i wino. Pnącza, zieloność pomieszaną z purpurą, ich zapach, ich smak. To, czego nie lubi naprawdę to trwanie, bo trwania nie ma. Jest tylko chwila, moment, punkt. Ten, tu, teraz. Kiedy czytasz te słowa, to myślisz pewnie obrazami. Zjawiają się na chwilę w twojej głowie. Może je widzisz, może słyszysz, może czujesz. Nieważne. One są. Byt obrazów. Jego Gaston wprost ubóstwia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz